70. rocznica bitwy o Monte Cassino

Bitwa o wzgórze Monte Cassino w maju 1944 r. zajmuje szczególne miejsce w historii 2 Korpusu Wojska Polskiego. Po zakończeniu walk zadbano o godne upamiętnienie poległych żołnierzy. Na cmentarzu pod Monte Cassino pochowano ponad 1050 żołnierzy ekshumowanych z prowizorycznych cmentarzy i mogił rozsianych na polu bitwy. Listę poległych w bitwie o Monte Cassino otwiera płk. dypl. Jerzy Jastrzębski – zastępca dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich, zmarły z odniesionych ran po wybuchu miny 24 kwietnia 1944 r. w trakcie rozpoznania pod Monte Trocchio w rejonie Monte Cassino.

Płk. Jerzy Jan Jastrzębski w czasie wojny obronnej Polski 1939 r. był dowódcą 8 Pułku Strzelców Konnych, od 4 września także resztek Pomorskiej Brygady Kawalerii, która walczyła nad Bzurą w składzie armii „Poznań”, a od 9 września 1939 r. została jej podporządkowana. Po przedarciu się do Warszawy brał udział w jej obronie.

Występująca w GO gen. Grzmota – Skotnickiego Pomorska BK (a raczej jej szczątki) o świcie 18 września doszła w rejon przepraw koło Kamiona – pisze Konrad Ciechanowski w swej książce Armia „Pomorze” 1939 r. Tutaj gen. Grzmot – Skotnicki po raz ostatni spotkał resztki swej brygady. Na propozycję płk. Jastrzębskiego, aby przyłączył się do brygady i objął jej dowództwo, gen. Grzmot – Skotnicki odpowiedział odmownie. Motywował to ostatnim rozkazem gen. Bortnowskiego wyczekiwania na podejście podporządkowanych mu batalionów piechoty, aby dopilnować i zorganizować ich przeprawy. W nocy 18 września z resztkami tych batalionów przeszedł przez Bzurę, lecz już na wschodniej stronie został ciężko ranny i w nocy z 18 na 19 września zmarł w Tułowicach. Natomiast dowodzona przez płk. Jastrzębskiego resztka Pomorskiej BK w marszu przez Puszczę Kampinoską została rozbita i tylko pojedynczym grupom żołnierzy udało sie dojść do Warszawy.

fot2

Po kampanii wrześniowej działał w konspiracji w Warszawie. W maju 1940 r. przedostaje sie do Francji, skąd ewakuowany zostaje do Wielkiej Brytanii. Od czerwca do lipca 1940 r.: szef sztabu Dowództwa Obozów i Oddziałów w Szkocji, od sierpnia 1940 r. do stycznia 1941 r.: Komisja Regulaminowa w Londynie, styczeń – listopad 1941 r.: zastępca dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej, I Korpus, Szkocja, październik 1941 r.: wyjazd na Bliski Wschód, styczeń – kwiecień 1942 r.: Ośrodek Zapasowy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, Palestyna, kwiecień – maj 1942 r.: Komendant Bazy Ewakuacyjnej, Teheran, maj 1942 – 24 kwiecień 1944 r.: zastępca dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich Armii Polskiej na Wschodzie – II Korpus (Bliski Wschód, Włochy).

Pułkownik Jerzy Jastrzębski Kawaler Orderu Virtuti Militarii 4 i 5 klasy i Krzyża Walecznych – dwukrotnie, pośmiertnie awansowany na Generała Brygady 1 stycznia 1964 r.

23 kwietnia rano jak zwykle pracowałem w sztabie – wspomina płk. Zygmunt Odrowąż – Zawadzki oficer operacyjny w sztabie III Dywizji Strzelców Karpackich. W oddziale operacyjnym na tablicy znajdowała się duża mapa z naniesioną aktualna sytuacją, a obok – pisemne wiadomości z nocy. Każdy oficer dowództwa dywizji miał obowiązek zapoznać się z sytuacją i z wiadomościami. Wszyscy robili to zazwyczaj, idąc na śniadanie lub z niego wracając. Tego dnia opracowywałem między innymi rozkaz wyjazdu grupy rozpoznawczej do 78. Dywizji, składającej się, z czterech oficerów: dowódcy, pułkownika Jerzego Jastrzębskiego, mojego pomocnika, kapitana Floriana Porębskiego, adiutanta Jana Jaxy Dębickiego, oficera brytyjskiego z 26. BLU oraz dwóch gońców na motocyklach z łączności. Brudnopis rozkazu odłożyłem na bok i opracowywałem następne rozkazy i polecenia. W pewnej chwili do pokoju wszedł pułkownik Jastrzębski, obejrzał mapę z sytuacją, zapoznał się z wiadomościami i zerknął na brudnopis rozkazu, zgodnie z którym miał się udać pod Monte Cassino. Kiedy go czytał, miał dziwne, trudne do określenia spojrzenie. „Czyżby miał przeczucie śmierci?” – pomyślałem. Kiedy pułkownik skończył czytać rozkaz, wyszedł bez słowa. Udałem się do Szefa Sztabu po podpisy i powiedziałem mu o swoich obawach. Ni był to pierwszy raz, gdy zetknąłem się w czasie wojny z ludźmi przeczuwającymi własną śmierć. Zaproponowałem, że pojadę zamiast pułkownika, ale szef sztabu zdecydowanie odmówił. „Nikt tu pana nie zastąpi – powiedział – a gdy pan mnie zastępuje, jestem pewien, że wszystko będzie w porządku. Po drugie pan już był pod Monte Cassino dwa razy, pułkownik Jastrzębski jest jedynym oficerem w dowództwie nie obciążonym obecnie dodatkowymi obowiązkami. A zatem pułkownik Jastrzębski musi jechać!” Rozkaz został podpisany i natychmiast doręczony. Po upływie pół godziny ekipa rozpoznawcza wyjechała. Wieczorem powróciła, ale, niestety, bez pułkownika Jastrzębskiego, który ciężko ranny na minie został przewieziony do do szpitala. Mimo dziewięciu transfuzji krwi zmarł następnego dnia rano. Pułkownik dyplomowany Jerzy Jastrzębski, zastępca dowódcy dywizji od 23 maja 1942 roku, był pierwszym żołnierzem poległym pod Monte Cassino.

W książce „Bitwa o Monte Cassino” Melchior Wańkowicz wspominał ostatnie chwile płk. Jerzego Jastrzębskiego:

„24 kwietnia, w czasie obejmowania przez Korpus odcinka Monte Cassino, zastępca dowódcy Karpackiej, ś. p. płk dypl. Jastrzębski, wszedł na (górę) Monte Trocchio naprzeciwko Klasztoru, by z góry obejrzeć teren i wyleciał na minie. Posłano po nosze i czekano długie godziny, a krew upływała.

 – Nie przejmować się, poruczniku – mówi ranny do adiutanta por. Jaxy Dębickiego – jesteśmy obaj kawalerzystami, powinniśmy umieć spotykać śmierć po kawaleryjsku.

 Ale umierający sam spotykał ją raczej po sztabowemu – podyktował adiutantowi meldunki. Potem dopiero rozporządzenia rodzinne; i wreszcie – kazał wyjąć z portmonetki owinięty w bibułę złoty krzyżyk jerozolimski dla synka w kraju. Z tym krzyżykiem przekazywał zapewne ostatnią myśl, tę samą którą powiedział, przechodząc po kampanii wrześniowej granicę węgierską:

– Chciałbym synowi mojemu dać jedno: śmierć ojca na polu bitwy.

Kiedy wreszcie przyszli noszowi – a trzeba było dokonywać sztuk akrobatycznych spuszczając nosze z głazu na głaz – kiedy wreszcie znalazł się w karetce – a trzeba było jechać dwie godziny do szpitala w Venafro – słabł.

– Nie będę widział… posłyszał szept por. Dębicki.

 Pochylił się nad umierającym:

 – Nie będę widział – mówiły bezszelestnie usta – straszliwych ofiar pod Cassino…

Muzealna-GH-prezentuje-frag-wystawy-Monte-Cassino

Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino przypomina Polakom, cudzoziemcom o największej bitwie II Korpusu w kampanii włoskiej. Zatknięty 18 maja na ruinach klasztoru polski sztandar świadczy o zwycięstwie. To symbol, strażnica pamięci na żołnierskim szlaku „ Z ZIEMI POLSKIEJ DO WŁOSKIEJ”

Opracowano na podstawie:

Tadeusz Kryska – Karski, Stanisław Żurakowski „Generałowie Polski niepodległej” -Editions Spotkania, Warszawa 1991 r.  Fotografie z archiwum Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą.

Komentarze