“Turyści” z Wehrmachtu

Gdy ruszyła już machina wojenna Niemiec, a jej walec zaczął przetaczać się w pierwszej kolejności po Polsce, nastąpiło pewne bezprecedensowe zjawisko, którego skala wychodzi w pełni na jaw dopiero teraz, w ponad 70 lat po wojnie. Widoczna jest zwłaszcza na aukcjach internetowych, gdzie masowo pojawiają się zdjęcia ze szlaku września 1939 i okupowanej Polski, robione niegdyś przez niemieckich żołnierzy.

Przeciętny szeregowiec był w pewnym sensie jak turysta, a Polska trochę jak egzotyczny kraj, choć zasnuty dymami pożarów oraz pełen  zniszczenia i śmierci, a nie romantycznych landszaftów. A jednak wyposażony na ogół w bardzo prosty w obsłudze aparat „Leica”, lub „Praktiflex”, (genialny produkt trójki żydowskich wynalazców – Guthe, Thorscha i Noble) fotografował wszystko co się dało. Trwają spory na forach, czy były to aparaty dedykowane dla wojska, ze względu na dużą ilość egzemplarzy oznakowanych „Luftwaffen Eigentum” lub „Wehrmacht Heer”, niestety, biorąc pod uwagę modę na wojenną niemczyznę, o niczym takie grawerunki nie świadczą bez stosownej dokumentacji. Z pewnością w specjalną partię aparatów Leica było wyposażone Luftwaffe – ze względu na skoki temperatur bęben migawki zaopatrzono w dwie otoczki. W zbiorach muzealnych znajduje się skan pięknego zdjęcia lotniczego, obejmującego centralno – południowa część Sochaczewa. Jego jakość pomimo warunków w jakich zostało wykonane jest rewelacyjna.

Wrak na Towarowej 2
Sochaczew ul. Towarowa. Żołnierz pozujący na wraku czołgu. (źródło StarySochaczew.pl)
Pozowanie pod mostem 2
Żołnierze Niemieccy pozujący na tle zniszczonego mostu w Sochaczewie (źródło: ze zbiorów StarySochaczew.pl)

Mniemam, że rok 39 jest przełomowy jeśli chodzi o ilość zdjęć zrobionych w Sochaczewie i okolicach, wszędzie tam, gdzie zawitało wojsko. Najchętniej fotografowanymi obiektami w naszym mieście były bez wątpienia: most – złamany wpół ładunkami polskich saperów, zbombardowany kościół podominikański i górujące nad miastem ruiny zamku. Takich zdjęć znajduje się bardzo dużo, zarówno w zbiorach muzeum, jak i StaregoSochaczewa.

Okolice, które stały się także obiektem zażartych walk zaścielone były wrakami sprzętu, truchłami ludzkimi i końskimi i utkane krzyżami świeżych mogił. Te widoki również chętnie fotografowano, wraz z umykającymi w trwodze przed wojną uchodźcami. Jeńców wojennych traktowano czasem niemal jak trofea myśliwskie, każąc specjalnie pozować, lub fotografując ich w upokarzających i krępujących sytuacjach.

Panzerregiment 1, Gefangene polnische Soldaten vor Warschau, Polen_clear
Warszawa 1939. Wzięci do niewoli żołnierze polscy (źródło: StarySochaczew.pl)

Powróćmy jeszcze na chwilę do zdjęć pobojowisk. Obowiązywały pewne zakazy w tym wypadku – nie można było robić zdjęć z egzekucji jeńców i cywili, oraz poległych żołnierzy własnej armii. O ile drugi zakaz był przestrzegany – nie znalazłem na licznych zdjęciach z tamtego okresu żadnego martwego Niemca (jedynie groby w dużych ilościach), to fotografii nieboszczyków w polskich mundurach i okrucieństw dokonywanych na Polakach jest multum. Zadziałał tu zapewne efekt propagandowy – zrobienie zdjęcia poległego kolegi, było niejako odarciem go z godności, a ponieważ wmawiało się, że Słowianie są ludźmi gorszymi, już takich oporów nie było.  I stąd liczne, często bardzo makabryczne świadectwa z toczących się nad Bzurą walk.

pobojowisko
Pobojowisko w Bronisławach 16 wrzesień 1939. (Ze zbiorów MZSiPBnB)

W albumach niemieckich znajdziemy też inne fotografie, będące przedstawieniem niemal sielskiego spędzania wolnego czasu w okupowanej Polsce. Żołnierze spacerowali po ulicach miast, robili sobie pamiątkowe zdjęcia z ludnością cywilną, na tle zamków i kościołów, dużo jest zdjęć dokarmiania głodnych dzieci, czy uśmiechania się do miejscowych dziewcząt. Prawie nie widać, że to wroga armia.

Nie każdy lubił zdjęcia robione przez Niemców. (źródło: ze zbiorów StarySochaczew.pl)

Zabawa, rozrywki i popijawy żołnierstwa nie są zbyt atrakcyjnym tematem dla kolekcjonera, czy historyka, natomiast świadczą o chęci odreagowania stresu związanego z walką i także stanowią spora ilość w domowych archiwach. Eksponowano je tym chętniej, że juble były całkowicie darmowe, bo któż odmówiłby nowym panom, którzy świadomi swojej władzy mogli być całkowicie nieobliczalni, świni na pieczyste i butelki sznapsa? A może ktoś zwróciłby im uwagę, że za głośno się bawią?

01
Przejażdżka konna, wg opisu zdjęcie zrobione nad Bzurą w 1939 (źródło: aukcja internetowa )
002
Odreagowanie stresu przy alkoholu. (źródło: aukcja internetowa)

Jak wspomniałem na początku tekstu, obecnie fotograficzne świadectwa pobytu „turystów” trafiają do nas za pośrednictwem aukcji internetowych, ich właściciele wymierają, a ich synowie i wnukowie niekoniecznie chcą takie nie zawsze chlubne pamiątki po przodkach trzymać w domu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *